właśnie gram





[ portal 2 / valve ]

po prostu genialne.
proste i genialne.
celem gry jest uciec z opuszczonego laboratorium. naszym podstawowym wrogiem jest sztuczna inteligencja która cały czas na naszej drodze stawia testy mające nas zatrzymać.
jedyne co posiadamy to narządzie do tworzenia portali.
ciężko to wyjaśnić.
najlepiej zagrać.
od tygodnie nie wstaje od playstacji.

fabuła, poczucie humoru i bohaterowie to już wisienka na tym torcie.
gra logiczna do bólu. w zasadzie od nowa definiuje gatunek.
jak dla mnie urywa jaja jak mało co.


właśnie przeczytane





[ jacek hugo - bader \ dzienniki kołymskie ]


kolejny doskonały reportaż podróżnika na co dzień piszącego dla [ gazety wyborczej ] tym razem z traktu kołymskiego.
krótkie reportaże z podróży stopem przez zamarznięta drogę zbudowaną przez zeków - więźniów byłych stalinowskich łagrów to tylko pretekst by po raz kolejny przyjrzeć się współczesnej rosji i absurdom codzienności które mieszają się z dziejową niesprawiedliwością i historiami od których boli głowa.

mówią że podróże kształcą.
to pewne. nawet jeśli siedzi się na kanapie i po prostu o nich czyta.
wg mnie to lektura obowiązkowa dla każdego.
czytając [ dzienniki ] hugo -badera za każdym razem uświadamiam sobie jak wiele mam i jak warto cieszyć się z drobnych dupereli. odświeżające.

właśnie słucham





[ kate bush \ 50 words for snow ]


będąc młodą lekarką (właśnie słucham trójki) zawsze myślałem że [ kate bush ] to oldschool.
dopiero paweł mnie przekonał że nie podrzucając kilka rzeczy.
i od jakiś paru lat miłość trwa.
a ostatnia płyta kate to w ogóle ewenement, 50 słów nie wystarczy żeby napisać jak dobra ta płyta jest.
powolna, bez ciśnienia na przebój radiowy, ewidentnie wymyślona. dowodem na to jest choćby fakt że najkrótszy utwór trwa tu ponad 6 minut najdłuższy ponad 13.
kocham takie płyty, które zmuszają cię do słuchania jej w kółko i sam nie wiesz dlaczego.
wydaje mi się że premiera płyty w grudniu to też dobry pomysł. nastrojowe nagrania, prosty fortepian w akompaniamencie po prostu idealna muza na taką pogodę.

klipu nie ma ale jest takie coś.




właśnie słucham





[ muzykoterapia / piosenki izy ]


jakiś czas temu pisałem o piosence [ komedia ] i klipie promującym tą płytę autorstwa krzysztofa skoniecznego.
premierę odkładano i przekładano.
w końcu płyta jest do kupienia od miesiąca w necie i sklepach.
a warto posłuchać bo to muzyka która nie dość że jest na światowym poziomie jeśli chodzi o produkcję muzyczną to na dodatek pełna świetnych tekstów.
może nie urywa jaja nowatorstwem i eksperymentem ale jest to na pewno skończony i nieźle przemyślany album w rytmach ni to jazzowo funkowych ni to elektro popu.
sam wydawca [ asfalt records ] to w ogóle interesujący adres jeśli ktoś szuka ciekawej i oryginalnej muzy. polecam stronę w poszukiwaniu kolejnych inspiracji: http://www.asfalt.pl


właśnie widziałem





[ art of flight / curt morgan ]

grudzień jaki jest każdy widzi.
liście, słońce a śniegu jak nie było tak nie ma.
głód na deskę jednak chwilowo zaspokaja film curta morgana
[ art of flight ], który zostal wyprodukowany przy udziale grupy [ red bull ] i [ quicksilver ].
akcji tu nie ma za dużo ale jest śnieg, kliku zapaleńców i góry.
świetna muzyka, doskonałe zdjęcia i kawał naprawdę świetnej roboty przy postprodukcji to kolejny powód żeby zobaczyć film.
jednak polecam wycieczkę do kina, albo przynajmniej blue-raya inaczej straci się połowę z tego obrazu.

a swoją drogą mógłby już zacząć padać miękki puch.
no i trzeba deska zaostrzyć i nasmarować.


właśnie gram



[ uncharted 3 / naughty dog ]

trzecia już odsłona klasycznej przygodówki z natem drakiem w roli głównej.
gra dostaje najwyższe z możliwych ocen w sieci jednak ja aż tak się nie jaram.
nie żeby gra była zła. jest wręcz doskonała. świetna grafika, plot fabularny i akcja ale jeśli grało się we wcześniejsze części to [ uncharted 3 ] wypada bardzo odtwórczo.
wszystko już niestety było. strzelaniny, stare zamki i odkrywanie ukrytych miast.
jedyna zmiana to że zamiast śniegu w tej części jest piasek.
nie narzekam bo dobrych przygodówek nie jest dużo ale czekałem na coś więcej.


właśnie czytam



[ michel houellebecq / mapa i terytorium ]

świat houellebecqa nigdy nie należał do tych niosących nadzieję i świetlaną przyszłość. podobnie w najnowszej książce pisarza. nie dość że egzystencjalny smutek miesza się ze smutną refleksją o kondycji sztuki to na dodatek pisarz sam postanawia w swoim najnowszym dziele się uśmiercić.
nic tylko tańczyć i się radować.
a jednak, mimo wiszącego w powietrzu smutku ta książka podoba mi się bardzo. zresztą jak prawie jego wszystkie książki.
jest coś w tym pisaniu, w kunszcie budowania postaci, w luźnych dygresjach o społeczeństwie i świecie w jakich żyjemy, co sprawia że choć po tej lekturze jestem w jeszcze bardziej refleksyjnym nastroju niż zazwyczaj to nie mogę się doczekać na kolejną.
polecam każdemu. nie tylko fanom teorii egzystencjalnych.