właśnie słucham





[ james blake / overgrown ]


druga już studyjna płyta [ blake'a ] muszę przyznać z jednej strony spełnia oczekiwania jednak z drugiej zostawia trochę niedopowiedzeń.

świetnie wyprodukowana i zaśpiewana ponownie przenosi w ten intymny świat muzyki znany z debiutanckiej płyty jednak nie wnosi nic więcej.
i to chyba dobrze.
chyba...
bo to tak szczególny rodzaj grania, myślenia o muzyce i wokalu że coś z zupełnie innej bajki byłoby szokiem stylistycznym.
jednak chce się więcej. chce się wejść jeszcze głębiej w tą wrażliwość.
marudzenie nie zmienia jednak faktu, że lubię to płytę. jest tu wszystko co [ blake ] robi dobrze.
ale kolejnej podobnej już nie chcę.
tak to jest właśnie z tym apetytem.
rośnie w miarę jedzenia.


i jeszcze singiel z poprzedniej płyty.

właśnie wróciłem



akumulator naładowany
słońce i ocean zrobiły swoje.
zgłaszam gotowość.













właśnie znalazłem




[ za chwilę dalszy ciąg programu ]

dlaczego nie robi się takich programów teraz?
brakuje ludzi? pomysłów?
nie sądzę.


właśnie słucham




[ woodkid / the golden age ]


pod pseudonimem [ woodkid ]
kryję się reżyser  [ yoann lemoin ]
znany z realizacji teledysków w stanach takich gwiazd jak choćby [ lana del rey ] czy [ moby ].
i tak to właśnie jest jak się słucha dobrej muzyki. w końcu żyłka pęka i samemu się chce robić.
jednym to kompletnie nie wychodzi
(czego dowodem może choćby być płyta [ scarlett johansson ] ) innym wychodzi to przednio.

i tak właśnie [ the golden age ] brzmi.
 przednio.

wokal, aranżacje, oprawa graficzna i wideo.
to kompletny debiut. słucha się tego w całości i w napięciu jakie płyta buduje.
mnie ta płyta bierze i trzyma.




właśnie widziałem





[ louie c.k. / fx production ]


louie to komik z gatunku stand up.
w polsce dopiero raczkującej metody rozrywki jednak promowanej skutecznie przez choćby [ hbo ]
ale nie o tym a o serialu
to jedna z tych produkcji po której obejrzeniu sam nie wiem czy być zażenowanym, smutnym, przygnębionym czy uśmiechniętym.
jest tu wszystko i to w świetnym stylu.

inwektywy, rasizm, psychoza i małomiasteczkowość amerykanów jest u badana przez [ louiego c.k. ] jak przez mikroskop i analizowana żartem i prowokacją.
sam bohater - nie jak wszyscy komicy ze stanów - nigdy nie wygrywa.
jest samotnym ojcem, poczciwiną, naiwniakiem, obrońcą masturbacji, nieśmiałym człowiekiem, odważnym performerem.
wszystko naraz.
mnie to bawi, wzrusza i przejmuje, choć nie sądzę że polska telewizja odważy się to pokazać.
w końcu za delikatniejsze żarty chce karać stosem rodzimych komików.
na szczęście jest internet.